Vipassana – ponownie… (wspomnienia z przeszłości)

Tym razem los zaprowadził mnie do miejsca urodzin Buddy – miejscowości Lumbini w Nepalu. Jest to niepozorna, mała miejscowość odwiedzana przez pielgrzymów – buddystów z całego świata. ( na świecie jest około 350 milionów wyznawców ). Na stosunkowo niewielkim obszarze wybudowano wiele klasztorów reprezentujących przeróżne odmiany buddyzmu od Japoni i Chin poczynając, na Sri Lance, Tajlandii i Tybecie kończąc. Nie Budda jednakże jest powodem mych odwiedzin. Jestem tu aby uczestniczyć w kolejnym doświadczeniu techniki medytacyjnej Vipassany. Choć wielu przyjeżdża tutaj aby oglądać przepiękne świątynie czy przyklasztorne ogrody, moja podróż zabierze mnie bardziej „w głąb” niż „na zewnątrz”. To nastawienie widoczne jest już w architekturze ośrodka w którym spędzę kolejne dziesięć dni. Bardziej przypomina on więzienie niż cokolwiek innego. Wszystko to po to aby nie rozpraszać uwagi tym co dzieje się na zewnątrz lecz skupić ją całkowicie na tym co w nas samych. Vipassana to doświadczenie nie dla każdego. Nie wszyscy jesteśmy skłonni poddać swój umysł i ciało próbie wyciszenia i pracy wewnętrznej przez dziesięć godzin dziennie, dziesięć dni pod rząd. Pierwsze dni są zawsze trudne, jednak efekty bardzo często przechodzą najśmielsze oczekiwania. Intensywność takiego doświadczenia jest trudna do porównania z czymkolwiek innym. Dziesięć dni kompletnej ciszy, niemal nieustannej medytacji i obserwacji wewnętrznych procesów zachodzących w każdym z nas, przynosi często nieoczekiwane rezultaty, uświadomienia sobie prawd o nas samych, których często uświadamiać byśmy sobie nie życzyli. A wszystko to w otoczeniu kilkudziesięciu osób, ktore tak jak my próbują poznać siebie samych i dotrzeć do przyczyn tego, dlaczego jesteśmy tacy a nie inni, dlaczego nasze życie rozwija się w takim a nie innym kierunku…? Nie często mamy okazję spojrzeć w siebie samych tak głęboko. Nie często mamy okazję na tak intensywne ” wyciszenie „. Może dlatego stosunkowo nieliczne kursy Vipasany w Europie są zarezerwowane na długo przed terminem a chętnych jest bardzo wielu?.. ...

Docenienie, zrozumienie wartości tego co jest.

Każdego dnia staram się pamiętać aby doceniać każdą chwilę. Każdego dnia staram się pamiętać jakim jestem szczęściarzem. Każdego dnia staram się pamiętać jakim przywilejem jest mieć pożywienie, wodę, dach nad głową, prysznic, lodówkę, zdrowie, wolność, wykształcenie, rodzinę, przyjaciół, czas i mnóstwo innych rzeczy! Każdego dnia staram się pamiętać aby nie denerwować się drobnymi niedogodnościami, których życie nam czasami nie skąpi. Każdego dnia staram się pamiętać aby nie narzekać i się nad sobą nie użalać tylko dlatego, że zapomniałem iż mój przejściowy problem nie czyni mnie centrum całego wszechświata! Wciąż próbuję, dzień po dniu, raz po raz dopóki nie stanie się to moim nawykiem. Dopóki nie stanie się to czymś całkowicie naturalnym. Dopóki w pełni sobie nie uzmysłowię, że niczego mi nie brakuje. A gdy już nie ma oczekiwań, ignorancji, użalania nad sobą i poczucia, że „mi się należy” jedyne co pozostaje to DOCENIENIE, ZROZUMIENIE WARTOŚCI TEGO CO JEST. ...

Dwie strony medalu.

Yin i Yang lub też aspekt dwoistości, obecny jest we wszystkim. Mężczyzna/Kobieta, Dzień/Noc, Ciemność/Jasność itd., itp. Nic dziwnego zatem, że nasza codzienna praktyka zawiera obydwa elementy. Nie staramy się odnaleźć jakiejś jakości bycia, która nie jest ani Yin ani Yang. Wprost przeciwnie – otwórzmy się na oba elementy jako integralną część życia. Tak długo jak pozostają one wzajemnie proporcjonalne do siebie i do naszych specyficznych potrzeb, zachowamy równowagę. Gdy próbujemy rozwinąć w życiu pozytywne, zdrowe nawyki, pamietajmy o obu stronach medalu. Na przykład: Yang                                                                                         Yin Ćwicz, poruszaj się intensywnie, szybko.                        Ćwicz, delikatnie, powoli. Jedz różnorodne, pożywne posiłki.                              Odpocznij od jedzenia, pość. Oddychaj głęboko, intensywnie.                      Oddychaj delikatnie, ćwicz wstrzymanie oddechu. Spędzaj czas w mieście.                                                     Spędzaj czas w naturze. Przyzwyczajaj się do gorąca.                                         Przyzwyczajaj się do zimna. Myśl, używaj intelektu.                                                                      Medytuj. Pracuj, bądź aktywny.                                                             Śpij, odpoczywaj. Itd.. Lista nie ma końca.  Obie strony sa potrzebne. Bądź kreatywny. ...

Szczęście w prostocie.

Minimalizm stał się ostatnio całkiem modny. Powstało wiele blogów, kanałów YouTube i stron internetowych wykorzystujących to nagłe zainteresowanie sposobami uproszczenia naszego często, mocno skomplikowanego życia. Bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi doceni sobie wartości pewnej samodyscypliny. Zwłaszcza w sferze materialnej. Dla mnie osobiście, minimalizm to poszukiwanie efektywności, optymalizacja i odnajdywanie radości w chwili obecnej. Często gromadzimy, posiadamy za dużo. Jemy za dużo. Za bardzo się stresujemy. Za dużo sie martwimy. Itd. Itp. Jak jeść tyle ile powinniśmy? Posiadać tylko tyle ile nam potrzeba? Pracować, ćwiczyć dokładnie tyle ile powinniśmy? Oczywiście nie ma jednej, prostej odpowiedzi na te pytania, ale sam fakt, że zaczynamy je sobie zadawać, może poprowadzić nas we właściwym kierunku. Na wszystkich nas spoczywa odpowiedzialność za to aby wejrzeć w siebie, nauczyć się o swych prawdziwych potrzebach, o tym jak możemy funkcjonować najlepiej, o naszych naturalnych skłonnościach (nie – tych powstałych na wskutek rożnych uwarunkowań w przeszłości). Gdy zaczynamy pozbywać się wszystkiego co nam „zagraca” życie, i nie mam tu na myśli tylko rzeczy, ktore nam się „nazbierały” przez lata, ale również negatywnych ludzi z którymi spędzamy zbyt dużo czasu, stare przyzwyczajenia, które obniżają nam jakość życia, nawyki myślowe wynikające z przeszłych zdarzeń, które nie mają już nic wspólnego z obecnymi realiami itd. – dopiero wtedy dajemy sobie szansę aby dostrzec i zrozumieć co jest dla nas naprawdę ważne? Co nam sprawia prawdziwą satysfakcję i zadowolenie. Co dla nas znaczy – być szczęśliwym. ...

Prosta rzecz do zapamiętania.

Ile razy dziennie oczekujemy czegoś od naszych dzieci, współmałżonka, rodziny, przyjaciół, współpracowników, szefów lub od reszty otaczającego nas świata? Ile razy dziennie jesteśmy głęboko rozczarowani, kiedy nasze oczekiwania nie są od razu spełnione? Chcę aby mój partner był taki.. Chcę aby moje dzieci zachowywały się tak a nie inaczej.. Chcę aby ludzie wokół mnie robili lepiej.. Pytanie jest: co Ja oferuję innym. Jakie są Moje zachowania? Jak mogę oczekiwać od innych nie robiąc tego samemu?! To nie jest trudny koncept. Konsekwencje jego stosowania są jednak ogromne. I nie znaczy to, że świat automatycznie podąży za Twym przykładem. Jednak Twoje zrozumienie innych może się znacznie poprawić. Spróbuj! Zanim zaczniesz szukać dobroci u innych – najpierw odnajdź ją w sobie! Zanim zaczniesz szukać wyrozumiałości u innych – najpierw odnajdź ją w sobie! Zanim zaczniesz szukać zrozumienia u innych – najpierw odnajdź je w sobie! Zanim zaczniesz szukać hojności u innych – najpierw odnajdź ją u siebie! Zanim zaczniesz szukać bezinteresowności u innych – najpierw odnajdź ją w samym sobie! Itp.. Itd.. – UŻYWAJ CODZIENNIE – ...

Względność naszego postrzegania. Wyzwania i sposobności.

Niejednokrotnie trudno jest nam określić pewne rzeczy czy wydarzenia jako “pozytywne” albo “negatywne”. To, że odbieramy coś jako “złe” jest często rezultatem niezrozumienia i niepodążania za naturalnym porządkiem rzeczy. W efekcie mamy różne “przykre” doświadczenia i okoliczności. Np. zła pogoda, deszcz, zmęczenie fizyczne czy uczucie chłodu. Narzekanie na nie podobne jest do narzekania na to, że musimy oddychać. Bez nich nasze życie byłoby niemożliwe. Wyobraźmy sobie, że jest zawsze słonecznie i ciepło. Bez deszczu, okolica szybko zamieniłaby się w pustynię. Gdybyśmy nie musieli wykonywać żadnego wysiłku fizycznego, nasze ciało byłoby słabe i nieprawidłowo rozwinięte. Jeśli zawsze izolujemy się od środowiska zewnętrznego, usiłując zachować komfortową temperaturę przez cały czas, to każda nagła zmiana przytłacza nasz system immunologiczny i sprawia, że organizm łatwo się rozchorowuje. Jak to jest, że nie doceniamy darów życia, które otrzymujemy każdego dnia?! “Złe” albo “ negatywne” to często nasza percepcja braku harmoni, nieumiejętności dostrojenia się do Boga, Tao, naszego Wewnętrznego Głosu, Prawdziwej Natury itp. A ty co zauważasz wokół siebie? Dobre? Złe? Pozytywne? Negatywne? Czy zdajesz sobie sprawę czemu doznajemy w życiu trudności? Czy wykorzystujesz je aby popracować nad własnymi mocnymi i słabymi stronami?  😉 ...

Uwolnić się z impasu.

Siedziałem sobie wczesnym porankiem popijając gorącą wodę z cytryną. Było jeszcze trochę ciemnawo na zewnątrz, gdy tak zerkałem za okno, ciesząc się chwilą cichego szczęścia. Spojrzałem na parapet na którym stało coś czego nie mogłem rozpoznać. Kształt obiektu, którego nie potrafiłem zidentyfikować. Zaintrygowany, gapiłem się bezowocnie wysilając nie całkiem jeszcze obudzoną głowę do wydajniejszej pracy – na próżno. Po prostu nie miałem pojęcia na co patrzyłem. W pomieszczeniu było zbyt ciemno aby mój mózg odnalazł właściwe skojarzenie. Postanowiłem przesunąć się trochę w prawo a potem w lewo, tak aby spojrzeć pod trochę innym kątem, polepszyć ostrość i dostrzec głębię obrazu. Nie zabrało mi więcej niż kilka sekund aby zrozumieć, że mój tajemniczy obiekt to nic innego jak na wpół otwarta, książka z błyszczącą okładką w której odbijało się światło zza okna. Wydawało się to tak oczywiste i proste, że trudno było mi uwierzyć, że nie widziałem tego chwilę wcześniej. Czasem, gdy jesteśmy w impasie, stagnacji, potrzeba abyśmy zmienilii trochę kąt widzenia, spojrzenie i perspektywę na sytuację z którą nie możemy sobie poradzić. To tak jak spoglądanie na coś z daleka. Patrzę i nie wiem co widzę. Co to jest? Brak skojarzeń. Umysł stara się to przetrawić, przypomnieć sobie, ale nie jest w stanie. Niemoc. Aby się wyrwać z tego stanu muszę coś skorygować, zmienić sposób w jaki na to patrzę, jak to interpretuję. Czasami wystarczy zrobić parę kroków w jedną lub drugą stronę, albo przykucnąć lub wspiąć się trochę wyżej. Nagle zdajemy sobie sprawę z tego na co cały czas spoglądaliśmy i nie możemy się nadziwić naszej „bezsilności” chwilkę wcześniej. Gdy jesteś w zastoju – zmień coś. To nie musi być wielka zmiana. Nie próbuj całkowicie zmienić sytuację. Zacznij od sposobu w jaki ją widzisz i rozumiesz. Najpierw – praktykuj to na „małych” rzeczach i wydarzeniach. Niewielkie wyzwania są wspaniałą szansą na trening i rozwijanie umiejętności znajdywania  życiowych rozwiązań. ...